Tytuł: George
Autor: Alex Gino
Liczba stron: 215
Rok wydania: 2015
Wydawnictwo: Scholastic
George wygląda jak chłopiec i wszyscy myślą, że jest chłopcem. Tylko ona wie, że jest inaczej. Nie chodzi tylko o to, że lubi czytać magazyny dla dziewczyn i chce zagrać damską rolę w szkolnym przedstawieniu. Ona po prostu jest dziewczyną, tylko jej ciało mówi co innego. Jedynie ono.
Pierwszy raz zobaczyłam George'a w księgarni w Anglii na samym początku mojego pobytu tutaj, czyli trzy miesiące temu. Rzuciła mi się w oczy okładka z tęczowym motywem i zainteresowała mnie, bo, to żadna tajemnica, lubię tematykę LGBT. Gdy jednak zobaczyłam, że jest ona o transseksualnej dziewczynie, od razu uderzyła mnie jedna rzecz. Mianowicie taka, że nigdy do tej pory nie spotkałam się z książką o tematyce transseksualizmu w Polsce. O ile książki o homoseksualistach są przez naszych czytelników lubiane, tak transseksualizm nadal jest tematem tabu. Tak więc George zainteresował mnie nie tylko piękną okładką, ale też tematyką i wiedziałam, że kupię ją od razu, jak tylko dostanę pierwszą wypłatę. Tak też zrobiłam i książka ta od razu stanęła na pierwszym miejscu w kolejce „Do przeczytania”. Obawiałam się czytania jej, bo Harry Potter po angielsku szedł mi bardzo opornie, jednak gdy już się za nią zabrałam, zobaczyłam, że czytam ją zupełnie, jakby była po polsku. Nie wiem, czy to moje umiejętności językowe wzrosły, czy język w George'a był dużo prostszy (prawdopodobnie obydwie opcje), ale lektura tej książki zajęła mi jedynie trzy godziny.
Nie powiem, że fabuła szczególnie mnie zaskoczyła, bo tak nie było. Wręcz przeciwnie, można było się domyślić wydarzeń, lecz myślę, że nie była ona tu aż tak ważna. Była ona prosta i nawet dziecko zrozumiałoby problem, na którym autor chciał zwrócić uwagę. Pomimo to przekaz był bardzo wyraźny. Do tej pory, myśląc o transseksualistach, miałam przed oczami dorosłe osoby, lub starszych nastolatków, którzy już przyjmują hormony, albo chociaż przybrali wizerunek drugiej płci. Nigdy jednak nie pomyślałam o tym, że oni kiedyś byli dziećmi, które na pewno były bardzo zagubione w tym, co czują. Było coś w tej książce, co było bardzo prawdziwe i chociaż ani fabuła, ani bohaterowie nie byli szczególnie rozbudowani, nie mogłam odeprzeć wrażenia, że taka dokladnie historia mogła się wydarzyć naprawdę. Wszystkie zachowania bohaterów były naprawdę realne. Sama postać George'a była dla mnie dobrze wykreowana. Jego reakcje na własną odmienność były, myślę, oddające rzeczywistość i wywoływały we mnie ogromny smutek. Myślę, że nawet w pewnym momencie mogłam się z nią utożsamić. Chyba każdy z nas miał kiedyś sytuację, w której nie do końca akceptował sprawy takimi jakimi są, albo siebie, takiego, jakim stworzyła nas natura. Ta książka właśnie opisuje taką wewnętrzną walkę pomiędzy tym, co mówi nam świat, a naszymi przekonaniami, a fakt, że ta walka jest opisywana z perspektywy dziecka, ma jak dla mnie jeszcze bardziej dobitny przekaz.
Książka ta miała tak duży wpływ na mnie, że przez kilka dni nie mogłam przestać o niej myśleć. Moje wnioski po jej lekturze są jednak chyba bardzo proste: akceptujmy siebie. Innych też, oczywiście, ale zacznijmy od siebie. Nie bójmy się swoich odmienności, nie ważne jak bardzo duże one są.
Nie powiem, że fabuła szczególnie mnie zaskoczyła, bo tak nie było. Wręcz przeciwnie, można było się domyślić wydarzeń, lecz myślę, że nie była ona tu aż tak ważna. Była ona prosta i nawet dziecko zrozumiałoby problem, na którym autor chciał zwrócić uwagę. Pomimo to przekaz był bardzo wyraźny. Do tej pory, myśląc o transseksualistach, miałam przed oczami dorosłe osoby, lub starszych nastolatków, którzy już przyjmują hormony, albo chociaż przybrali wizerunek drugiej płci. Nigdy jednak nie pomyślałam o tym, że oni kiedyś byli dziećmi, które na pewno były bardzo zagubione w tym, co czują. Było coś w tej książce, co było bardzo prawdziwe i chociaż ani fabuła, ani bohaterowie nie byli szczególnie rozbudowani, nie mogłam odeprzeć wrażenia, że taka dokladnie historia mogła się wydarzyć naprawdę. Wszystkie zachowania bohaterów były naprawdę realne. Sama postać George'a była dla mnie dobrze wykreowana. Jego reakcje na własną odmienność były, myślę, oddające rzeczywistość i wywoływały we mnie ogromny smutek. Myślę, że nawet w pewnym momencie mogłam się z nią utożsamić. Chyba każdy z nas miał kiedyś sytuację, w której nie do końca akceptował sprawy takimi jakimi są, albo siebie, takiego, jakim stworzyła nas natura. Ta książka właśnie opisuje taką wewnętrzną walkę pomiędzy tym, co mówi nam świat, a naszymi przekonaniami, a fakt, że ta walka jest opisywana z perspektywy dziecka, ma jak dla mnie jeszcze bardziej dobitny przekaz.
Książka ta miała tak duży wpływ na mnie, że przez kilka dni nie mogłam przestać o niej myśleć. Moje wnioski po jej lekturze są jednak chyba bardzo proste: akceptujmy siebie. Innych też, oczywiście, ale zacznijmy od siebie. Nie bójmy się swoich odmienności, nie ważne jak bardzo duże one są.