#12 Nieskończoność | H.J. Rahlens
09:02Muszę nauczyć się pisać recenzje od razu po przeczytaniu książki, bo zauważyłam, że im dłużej zwlekam, tym ciężej jest mi się zabrać za napisanie czegokolwiek. To chyba oczywiste, ale ja wciąż jestem początkująca. Tak czy inaczej, dziś (nareszcie!) zapraszam Was na recenzję Nieskończoności.
Autor: Holly-Jane Rahlens
Tytuł: Nieskończoność
Tytuł oryginalny: Everlasting. Der Mann, der aus der Zeit fiel
Seria: Poza czasem
Tłumaczenie: Anna Klingofer
Liczba stron: 455
Wydawnictwo: Literacki EGMONT
Rok wydania: 2013
Witamy w XXIII wieku, w świecie sztucznej inteligencji, w którym ludzie porozumiewają się za pomocą mózgołącza, w którym używanie pierwszej osoby liczby pojedynczej jest przejawem egoizmu, w którym ludzie wiążą się ze sobą jedynie w celu zapobiegnięcia wyginięciu gatunku ludzkiego. Język niemiecki jest językiem wymarłym i tylko nieliczni go znają. Jednym z nich jest dwudziestosześcioletni historyk Finn, który w ramach ważnego odkrycia musi przetłumaczyć pewien pamiętnik... pamiętnik należący do trzynastoletniej dziewczynki - Eliany - żyjącej dwa stulecia temu. Finn nawet nie zdaje sobie sprawy, jak wielki wpływ będzie miał na jego życie dziennik, prowadzony przez... dziecko.
„Powiedzże, czym jest piękno bez skazy?”
Nie mam pojęcia, od czego zacząć. Ta książka wywarła na mnie ogromne wrażenie. Już dawno moje przyjaciółki polecały mi ją, a ja, nie wiedzieć czemu, nie mogłam się przekonać. Może dlatego, że wcześniej miałam kilka nieudanych zetknięć z motywem podróży w czasie, a nawet z samą serią Poza czasem, a może dlatego, że zazwyczaj do młodzieżówek muszę się długo przekonywać. Jeśli Was również coś powstrzymuje przed przeczytaniem tej książki, macie jakieś opory, już teraz Wam mówię: przeczytajcie ją. Oficjalnie dostała ode mnie miano najlepszej młodzieżówki.
W zasadzie wszystko, co będę dziś pisać, to będą tylko pozytywne rzeczy. Ciężko znaleźć cokolwiek, co w tej książce się nie udało. To, co jako pierwsze rzuciło mi się w oczy w tej książce książce, to styl, jakim jest pisana. Dziwna, trochę nietypowa narracja, brak pierwszej osoby liczby pojedynczej (naprawdę, w pierwszej części książki nie było jej niemalże wcale). Ciężko mi się było do niej przyzwyczaić, ale w końcu uznałam, że to naprawdę coś ciekawego, na pewno nie spotykamy się z tym na co dzień w książkach. Jednak narracja jest wyjątkowa nie tylko z tego jednego powodu. Autorka w pewnym momencie zrobiła coś, co sprawiło, że do końca zakochałam się w Nieskończoności.
Losy Finna i Eliany czytałam z zapartym tchem tak naprawdę przez całą długość książki. Nie znudziłam się nawet na chwilę. Myślałam nad tym, co będzie dalej, nawet wtedy, kiedy akurat nie mogłam czytać, zarywałam nocki, ale było warto. Opowieść nie była jedynie ckliwym romansem, chociaż wątek miłosny również był cudownie przedstawiony. Chyba nikt przed panią Rahlens nie oddał charakteru zakochanego człowieka tak dobrze i realistycznie (a przynajmniej w tych książkach, które ja czytałam). Sam motyw podróży w czasie został dokładnie wyjaśniony i nie było to robione jedynie dla samego przemieszczania się w czasoprzestrzeni. Wszystko zostało dokładnie zaplanowane. Jednak historii tej nie zabrakło też humoru. Świetnie się bawiłam podróżując w czasie z Finnem.
„Ale na pewno nie czytasz książki tylko dlatego, że ma piękną okładkę”
A również bohaterowie dali się lubić. Przede wszystkim, byli ludźmi, a to chyba najważniejsze. Mam oczywiście na myśli, że nie byli jednolici, każdy z nich był wielobarwny. Autorka w genialny sposób przedstawiła to, jak Finn zmieniał się wraz z czasem, jak dojrzewał i jak powoli się zakochiwał. Z Elianą sprawa ma się trochę inaczej, bo poznajemy ją jako dziecko, potem obserwujemy jej nastoletnie lata, by wreszcie zobaczyć ją jako dorosłą kobietę. W każdym wieku jest ona trochę inna, to oczywiste, jednak nadal czujemy to, że jest to ta sama osoba. Autorka pozostawiła jej ten sam charakter, tylko po części ulegający zmianie. Moim zdaniem to nie lada sztuka. W powieści mamy również Rogde, przyjaciółkę i towarzyszkę Finna w jego podróżach. Rogde pozostawała dla mnie zagadką do ostatnich stron książki. Nie mogłam jej rozgryźć. Nie byłam pewna, czy jest jakimś zagrożeniem w relacji głównych bohaterów i przez to czułam do niej lekki dystans.
Właściwie jedyną rzeczą, której mi tu zabrakło, to bardziej szczegółowy opis Mrocznej Zimy, czyli okresu, który trwał w drugiej połowie XXI wieku i który sprawił, że większość europejskich języków wymarła. Nie wiemy o niej jednak niemalże nic. chciałabym się dowiedzieć, czym w istocie była (a wcale bym się nie obraziła, gdyby autorka napisała książkę, której akcja działaby się w tych czasach).
Wiecie co? Tak naprawdę, słysząc Nieskończoność, na myśl przychodzą mi tylko kolejne synonimy słów genialna i cudowna. Wywołała we mnie jedynie pozytywne emocje i jestem pewna, że będę do niej nie raz wracać.
2 komentarze
Już od dawna miałam ochotę przeczytać tę książkę, ale kompletnie o niej zapomniałam! Będę musiała ją gdzieś dorwać, bo jak widać, jest dobra :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Zagubiona w słowach
Chciałam ją przeczytać, jednak stała się niedostęna i przez jakiś cas nie mogłam jej nigdzie kupić. W ostateczności o niej zapomniałam, co chyba było błędem... Muszę to naprawić!
OdpowiedzUsuńPS. dołączyłam do grona obserwatorów! :)
PS2. zapraszam również do mnie: aga-zaczytana.blogspot.com